Bardzo lubię zwrot „kobieto!” i w żadnym stopniu nie jest dla mnie zbyt dosadny czy negatywnie zabarwiony w swoim przekazie. Czasami w duchu mówię tak sama do siebie, żeby się w końcu ogarnąć w tych gorszych momentach. A tych momentów w życiu małżeńskim i rodzinnym jest bardzo wiele. Ogarniam dom, męża, dzieci i swoje marzenia. Marzenia o tym by się jeszcze czegoś nauczyć, by coś stworzyć, by być potrzebną, by pomagać, by uwierzyć w siebie.
JAK O SOBIE MYŚLIMY
Powszechnym mniemaniem kobiet o samych sobie jest stwierdzenie „nie jestem wystarczająco dobra”. Nie jestem wystarczająco dobrą matką (to chyba najczęściej), żoną (tu bywa różnie, w końcu to jego wina), nie jestem dobrą przyjaciółką, nie potrafię przełamać strachu, nie mam cierpliwości, nie mam pieniędzy, nie mam pomocy, nie mam weny, nie chce mi się i na końcu – nie mam pomysłu. Jednym słowem marazm połączony ze zrezygnowaniem i domieszką żalu.
Inną charakterystyczną cechą wielu z nas jest – słomiany zapał. Ja opanowałam go do perfekcji. Oczywiście zawsze jest dobrze ukryty pod maską wielokolorowych wymówek, a na pierwszy plan wysuwa się brak czasu. I choć realnie, faktycznie go brakuje, to mam świadomość, że mogłabym więcej… gdybym tylko… w końcu się ogarnęła. Zadbała o lepszą organizację, nie traciła czasu na bezwartościowe rzeczy jak social media, a od mówienia przechodziła do robienia. Do dziś nie mogę pojąć, dlaczego do tej pory nie umiem wypowiedzieć ani jednego zdania w języku, który bardzo mi się podoba i którego od dawna chciałam się nauczyć. Podobno wystarczy codziennie, systematycznie uczyć się choćby 15 min… No entiendo su comportamiento.
CZYM TO JEST UWARUNKOWANE
Faktem jest także to, że trudno jest znaleźć w sobie siłę do podejmowania kolejnych wyzwań. Nawał codziennych matczyno-rodzinnych spraw potrafi przytłoczyć i natychmiast usprawiedliwiamy w duchu swoje zrezygnowanie i zmęczenie. Ćwiczenia przekładamy na jutro, naukę na kiedyś, a książkę na wolny weekend, który nigdy nie nadchodzi. I tak mijają dni, miesiące, lata… Znam to doskonale. Jednak rzeczywiście prawdą jest to, że najbardziej żałuje się tego czego się nie zrobiło, a nie tego co się zrobiło i być może nawet się nie udało.
Takie myśli „chodzą za mną” od dawna, bo od kiedy mam dzieci bardzo cenię czas. I pomimo, że ich posiadanie nieustannie narzuca nam zamartwianie się o ich i naszą przyszłość, to bardzo staram się żyć tu i teraz. Bo tylko dziś jest Twoje.
Każda chwila sam na sam czy z mężem tylko we dwoje to święto. Każda czynność czy gest zrobiony tylko dla siebie jest bardzo odczuwalna. A więc dzieci uczą nas cieszyć się każdą chwilą, nawet tą najmniejszą trwającą kilka minut. I dlatego nigdy nie zamieniłabym ich na więcej czasu dla siebie. Tego nie rozumieją czasami bezdzietni, którzy mówią: „nie masz czasu? pieniędzy? to po co Ci było tyle dzieci?”. Dzieci są darem, po prostu. One uczą i pokazują kim jesteś. Zobaczcie, że to matki uważane są za dobrych pracowników, bo wiedzą że czasem trzeba dobrze gospodarować.
JAK MOGĘ COŚ ZMIENIĆ? STEP BY STEP
Dlatego po raz pierwszy w życiu tak na poważnie zaczęłam podejmować kroki, które zaczną przybliżać mnie do moich pozarodzinnych marzeń. Pierwszym z nich było zapisanie się na kurs Promotora Karmienia Piersią. Czekałam na kolejną edycję kilka miesięcy, zapisałam się i… prawie zrezygnowałam.
Włączyło mi się znowu myślenie, że to bezsensu, że i tak pewnie nie dam rady dalej tego pociągnąć, że znowu wydam tylko pieniądze i nic z tego nie będzie. Miałam podstawy do takiego myślenia, bo kilka lat wcześniej wydałam niemałe pieniądze na kurs stylizacji paznokci… pożyczyłam wiele książek, których nigdy nie przeczytałam, kupiłam rolki, na których niewiele jeździłam, podpisałam umowę na siłowni z której się wycofałam itd. itd. Jednak tym razem sumienie nie dawało mi sobie tak łatwo odpuścić, a do tego bardzo mocno wpierał mnie mąż (chwała mu za to, że się nie poddaje).
SŁOWO NA DROGĘ
Dziś jestem po skończonym kursie, dyplom jest w drodze, pomysły się kłębią i już niedługo zobaczycie je, a przynajmniej ich część w całej okazałości. Dzielę się tym z Wami, żeby dodać otuchy tym z Was, które boją się podejmować wyzwanie, choćby najmniejsze. Boją się lub nie znajdują w sobie wystarczająco dużo siły, albo są zniechęcone. Chcę Wam pokazać, że można i że się da, o ile jest coś czego bardzo chcesz.
Jednak wcale nie jest powiedziane i nie zgadzam się z tym, że kobieta koniecznie musi szukać swojego szczęścia poza rodziną, poza byciem matką i żoną. Dla mnie także to rodzina jest najważniejsza i to jej podporządkowuję swoje inne działania, nigdy odwrotnie. To powoduje, że wszystko jest na właściwym miejscu, a ja dodatkowo mogę robić coś co sprawia mi wiele radości.
Do napisania tego tekstu zainspirował mnie opis pewnej książki, który brzmi:
Warto pracować! Warto wychowywać dzieci! Warto robić karierę i lepiej mieć władzę niż jej podlegać! Możesz wybierać, ale nie musisz; wszystko jest w zakresie twoich możliwości. Masz wiedzę, kompetencje, wytrwałość; sięgaj gdzie wzrok nie sięga! Możesz wszystko osiągnąć, tylko przestań się bać
Nie wszystko w tym opisie jest według mnie po kolei, nie wszystko pasuje do moich wartości, ale ma w sobie taką iskrę, która pobudza do działania. Jeśli połączysz to działanie z porządkiem swojego sposobu życia to może Cię czekać wiele ciekawych, nowych, satysfakcjonujących momentów. Tego życzę Wam i sobie.
-
http://poliglotawkilkukrokach.pl Inga-poliglotawkilkukrokach.pl
-
naszebabelkowo.blogspot.com
-
http://www.lifestylerka.pl/ Lifestylerka
-
http://babownia.pl/ Babownia